Wydawnictwo Znak podaje, że w ciągu tygodnia sprzedano 25 tys. egzemplarzy „Strachu”. Księgarnie zamówiły następne 20 tysięcy. – Szybko reagujemy na zapotrzebowanie rynku – mówi redaktor naczelny wydawnictwa Jerzy Illg. W poniedziałek pojawi się kolejna partia wydania, a w czwartek następny rzut w miękkiej oprawie, a więc z niższą ceną.– To nie apogeum sprzedaży. Ona wciąż jeszcze gwałtownie rośnie. Do końca roku Znak na pewno sprzeda 120 – 150 tysięcy egzemplarzy tej książki – szacuje jeden z krakowskich wydawców. Jego zdaniem informacja – podały ją wszystkie media – o tym, że kardynał Stanisław Dziwisz skrytykował „Strach” i jego wydawcę, tylko wzmogła zainteresowanie książką. Duże zainteresowanie „Strachem” to także sukces finansowy wydawcy i autora. Jak duży? – Mamy zasadę, że nie podajemy do publicznej wiadomości warunków umowy, jaką zawieramy z autorem – mówi „Rz” Henryk Woźniakowski, prezes Społecznego Instytutu Wydawniczego Znak. – Możecie o to spytać pana Grossa – dodaje. Autor „Strachu” nie odpowiedział nam jednak na Woźniakowski zapewnia, że standardem w jego wydawnictwie jest płacenie autorowi od ilości sprzedanych książek. Jaki procent dostaje Gross? Tego prezes Znaku nie ujawnia. – Ja otrzymałem 8 procent od detalicznej ceny sprzedaży mojej książki, ale też specjalnie o wyższą stawkę nie zabiegałem – mówi ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, autor „Księży wobec bezpieki”, innego bestsellera Znaku. Książka sprzedała się w 167 tys. egzemplarzy. Niedawno ks. Zaleski ujawnił, że otrzymał ze Znaku 450 tys. zł i przekazał je w całości pomagającej niepełnosprawnym Fundacji Brata Alberta. Znawcy rynku książek twierdzą, że stawka ks. Zaleskiego nie należała do wygórowanych. – Sądzę, że Gross dostanie więcej. Jako głośny autor mógł się umówić ze Znakiem na 15 –16 procent od ceny detalicznej każdego sprzedanego egzemplarza – twierdzi krakowski wydawca z dużym doświadczeniem, zastrzegając anonimowość. – Od 14 do 16 procent dostawali w Krakowie dotychczas tylko autorzy z najwyższej półki: Miłosz, Szymborska – detaliczna „Strachu” wynosi 39 zł, a w miękkiej oprawie 32 zł. Gdyby np. sprzedano 100 tys. egzemplarzy, to przy stawce 15-procentowej autor dostałby około 500 tys. zł minus kilkadziesiąt tysięcy złotych „Strach” ukazał się w USA. Wydawca książki, Random House, nie ujawnił nakładu ani wpływów ze sprzedaży. W wielkich domach wydawniczych, takich jak Random, pierwsze wydania dochodzą do 10 tysięcy. Drugie – do co najmniej 5 tysięcy egzemplarzy. Ekspert rynku wydawniczego Brian De Fiore szacuje, że duży wydawca musi sprzedać 10 tys. sztuk, by wyjść na swoje. Pierwsze wydanie „Strachu” pojawiło się w amerykańskich księgarniach latem 2006 roku. W sierpniu ubiegłego roku wyszło drugie wydanie. Zakładając, że w sumie sprzedano 10 tys. egzemplarzy, wpływy mogły wynieść 150 – 200 tys. dolarów. masz pytanie, wyślij e-mail do autora @ Autopromocja Specjalna oferta letnia Pełen dostęp do treści "Rzeczpospolitej" za 5,90 zł/miesiąc KUP TERAZ
jx1m1S. 234 188 210 468 317 143 155 57 402